Suma wszystkich strachów uderza w rynki finansowe. Wracają wydarzenia z 2007 roku?
Czarny poniedziałek 5 sierpnia 2024 r. przejdzie do historii giełd i rynków finansowych ze
względu na rozmiary spadków, które się dziś pojawiły, a które mogą być sumą wszystkich
strachów inwestorów.
Pierwsza rzecz jaka przechodzi na myśl to 2007 rok i szybkie zamykanie transakcji carry trade
na japońskim jenie, gdzie bank centralny zdecydował ostatnio o podwyżce stóp procentowych.
Wcześniej spadek kursu pary USD/JPY napędził niższy odczyt CPI z USA w lipcu oraz
interwencja Banku Japonii skoordynowała z tymi danymi. To był jeden z gwoździ, który został
wbity w plecy giełdowych byków. Wcześniej gwóźdź wbiła administracja Bidena, strasząc firmy
z sektora półprzewodników (najbardziej rozgrzanego na giełdzie w USA), że dostaną surowe
kary za sprzedaż informacji do Chin. W zasadzie od tego się zaczęło w połowie lipca, co
podcięło skrzydła hossie.
Popsuty sentyment administracją Bidena, do tego awaria Windowsa przez Crowdstrike,
podwyżka stóp BoJ i wisienka na torcie, czyli piątkowe dane z rynku pracy USA. Dane, które
prawdopodobnie są największą dezinformacją w historii publikacji makroekonomicznych,
podsyconą przez banki i fundusze, którym może zależeć na jak najwyższych cenach obligacji,
doprowadzić mogły do dzisiejszego załamania.
5 tys. ludzi przechyliło szalę „recesji”
Brzmi niemożliwie? A jednak to 5 tys. ludzi zaważyło na tym, że od piątku rynek zaczął
zakładać, że gospodarka USA wejdzie niebawem w recesję. Stopa bezrobocia wyniosła
dokładnie 4,253%, co przy zaokrągleniu daje 4,3%, co również po zaokrągleniu „aktywowało”
Sahm Rule, czyli wskaźnik opracowany przez Claudię Sahm, byłą pracowniczkę Fed, który to
wskaźnik wcześniej bezbłędnie wieszczył recesję. Prawdopodobnie wszystkie algorytmy to
podchwyciły i zaczęło się sprzedawanie akcji na wyścigi oraz kupowanie obligacji i zakłady o
natychmiastową obniżkę stóp przez Fed.
Problem w tym, że część ludzi była bez pracy przez huragan Beryl, co jest zjawiskiem
jednorazowym i tylko tymczasowym, a co widać też po gwałtownym wzroście zasiłków dla
bezrobotnych w stanie Teksas, czyli najbardziej dotkniętym przez huragan. Niestety do USA
zbliża się kolejny huragan, co może wywołać kolejne zamieszanie w danych za sierpień.
Sytuacja jest wręcz groteskowa, ponieważ rynek po tych danych zaczął wręcz wymuszać
awaryjne działanie Fed.
Niemniej na tę chwilę możemy iść w scenariusz samospełniającej się przepowiedni. Czyli
spowolnienie może nastąpić, bo ludzie w nie uwierzą. Spadają ceny akcji, spada więc efekt
majątkowy w USA, co może przełożyć się na konsumpcję itd. To już wpłynie na PKB i
mocniejsze spowolnienie i domino poleci dalej.
To byłoby bardzo ciekawe zjawisko do obserwacji, jeśli faktycznie do tego dojdzie, mając
świadomość, że zostało to wywołane przez 5 tys. ludzi i zaokrąglenia w danych statystycznych.
Konflikt na Bliskim Wschodzie
Ostatnim ze „strachów” jest dzisiejsze możliwe uderzenie Iranu na Izrael, choć ceny ropy
spadają, bo grana jest bardziej recesja w USA niż wojna. Wbrew pozorom to bardzo dobrze dla
rynków, ponieważ jeśli przy recesyjnych nastrojach ropa zaczęłaby drożeć ze względu na
wojnę, to pojawi się najgorszy ze wszystkich scenariuszy, czyli wycena stagflacji. To mogłoby
prowadzić do największej paniki giełdowej od 17 lat, choć obecne wydarzenia są już bardzo
zbieżne z tamtym okresem.
Czy da się to odkręcić?
To wszystko jest możliwe do odkręcenia (poza niewiadomym skutkiem ataku Iranu) przez
lepsze dane makro z USA. Jeśli kolejne dane nie wskażą na żadną recesję i będą lepsze od
oczekiwań, to jest duża szansa na uspokojenie sytuacji, a wręcz tzw. rajd ulgi. Pierwszą z tych
publikacji będzie raport ISM dla usług dziś o godzinie 16:00.
Daniel Kostecki
CMC Markets Polska